Skiroławki

Moderator: Tomasz

Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Skiroławki

Post autor: mirekpiano »

to obszerny artykuł, który ukazał się w "Głosie Pomorza" z dn. 26-27.06.2004 roku.
Autorką jest Anita Chmara.
Z powodu niezbyt wyraźnej kopii postanowiłem w programie DjVu zapisać tekst wywiadu w formie tekstowej.


Mieszkańcy Jerzwałdu uśmiechają się, kręcą głowami. - Nienacki? A co pani chce wiedzieć? I odpowiadają ogólnikami: że długo mieszkał we wsi, że w zasadzie do końca.
No i mają swój powód, by tak właśnie odpowiadać na pytania dziennikarza.


Mało kto wie, że Jerzwałd, zatopiony wśród mazurskich Jezior i lasów, to nic innego, jak Skiroławki, czyli wieś opisana w najsłynniejszej powieści erotycznej PRL-u.
Owszem, zmieniona, bo przecież literatura to jednak co innego niż życie,
ale jednak - Widzi pani, Nienacki, opisując wieś, musiał sobie zdawać sprawę że ludzie się w książce odnajdą - mówi Janusz Sokołowski, niegdyś leśniczy, dziś pracownik
Parku Krajobrazowego w Jerzwałdzie, Rozmawiamy w samym sercu Jerzwałdu, w siedzibie parku, pięknie oplecionej bluszczem, tuż przy czerwonej pompie. – Więc gdy ktoś chciał zorganizować spotkanie z pisarzem, dajmy na to w gminnej bibliotece. Nienacki odmawiał. Bał się pytań: a dlaczego opisał mnie pan tak, a nie inaczej? Przecież ja bym tak nie zrobił... Dodaje jeszcze, że może niepotrzebnie unikał Nienacki tych spotkań, bo jednak wieś rozumie, że literatura to co innego niż życie. Ale... niektóre portrety były naprawdę wierne.
Nie tylko portrety. W książkowych Skiroławkach jest na przykład młyn. Jak pisał Nienacki,
do tego młyna raz w roku - choć nikt nigdy nie wiedział, kiedy to nastąpi - schodzi się cała wieś, by „wymieszać krew". Oznacza to, że tej jednej nocy, gdy zapali się dziwny niebieskawy ogień na Czaplej Wyspie, kto chce, podąża do młyna bez latarki i w ogóle bez
żadnego światła, po to, by kochać się do woli z tym, kogo tam spotka.
No i w Jerzwałdzie młyn stoi. Pokryty nowiutkim dachem, bo niedawno właściciel chciał zrobić z niego hotel. W końcu hotel nie powstał, ale turyści co i rusz w porze letniej zajeżdżają pod bramę, żeby na młyn popatrzeć. Furtka jest uchylona...

Gdzie Świńska Łąka, gdzie dąb
Myśmy zajechali jednak najpierw pod dom numer 51. Zresztą trudno inaczej, gdyż jadąc od Iławy, to pierwszy dom po prawej stronie. Z czerwonej cegły, niezbyt duży i z tablicą: „W tym domu, w latach 1967-1994 żył pracował Zbigniew Nienacki”. Tablicę ufundowała Helena Nowicka, żona pisarza, która czasem tu zagląda, choć na co dzień mieszka w Łodzi. Dom ma szeroką panoramę na rozległą i leniwą taflę Jezioraka. Na powitanie wybiega czarny pies i macha ogonem, jakoś śmielej otwieramy furkę.
- Dom Nienackiego?- pyta Bogusław Godycki. Teraz to jego dom, a ponieważ nie ma w Jerzwałdzie muzeum czy Izby Pamięci, tylko od dobrej woli właściciela zależy, czy zobaczymy coś więcej niż mury z zewnątrz. - Jest w remoncie. Wymieniłem instalację elektryczną, bo stara się spaliła. Kładę podłogi, bo poprzednie się zapadły. Ten dom pochodzi z 1929 roku... - opowiada i prowadzi do środka. - Myślałem o izbie pamięci, tylko z czego ją zrobić? Nienacki prawie nic tu nie miał. Żył surowo: lóżko, książki, malowana szafa na rzeczy, mały stolik, Ława i krzesło wycięte z jednego klocka. Jeszcze fotel z późnego Gomułki albo wczesnego Gierka oraz maszyna do pisania. Maszynopisy użyczyłem muzeum w Olsztynie. Na ich podstawie powstały trzy prace magisterskie - uśmiecha się. - Tak więc to mój dom, a czy będzie tu kiedyś coś więcej - zobaczymy.
Na razie był na wieczornicy poświęconej Nienackiemu, którą zorganizowała szkoła w pobliskim Zalewie i opowiadał. O domu, o Nienackim. Wychował się na jego książkach, ale samego pisarza spotkał może ze cztery razy. Mówi o nim: znakomity obserwator i inteligentny człowiek, może trochę oschły". Trzymał się raczej z boku, nawet kraty miał w oknach. - Kiedy pierwszy raz tędy przejeżdżałem i zobaczyłem ten dom, pomyślałem,
że to poczta teraz kraty leżą z boku domu, przygotowane do wywiezienia. To wszystko Bogusław Godycki opowiada, oprowadza. Pokazuje też, gdzie młyn, gdzie Świńska
Łąka, gdzie dąb - wszystkie te miejsca z powieści "Raz w roku w Skiroławkach” - Świńską Łąkę rzadko pokazuję - mówi. - Ale was zaprowadzę.
W książce było tak: na Świńskiej Łące rósł dąb, a na nim kołysała się szubienica. Kołysała się nawet, gdy nie wiał wiatr - podobno dla tych, którzy z racji wyrzutów sumienia
chcieli się powiesić. - Tymczasem w rzeczywistości dąb i polana są w dwóch różnych miejscach.
I na dębie nigdy nie było szubienicy. Wiem, bo pytałem - mówi Bogusław Godycki.

Kto Jest kto?
W Jerzwałdzie niemal każdy ma swojego literackiego odpowiednika,
ale Bogusław Godycki nie chce mówić, kto jest kim. Wymienia nazwiska z książki: - Na przykład Sewruk, ten co w powieści chciał się utopić w przeręblu, nie żyje. Ale jego synowie żyją, a jeden nawet u nas, w Jerzwałdzie. Prawdziwa była też opisana scena topienia się
Sewruka. On naprawdę z powodu długów kazał synom przerębel w lodzie wykuć, wieś cała się, zebrała i czekała na owo topienie, aż w końcu Sewruk się rozmyślił. Nie żyje też Sewrukowa, czyli „mamuśka". Ale jest na przykład pani Basieńka, jedna z głównych postaci. A sam Nienacki ukrył się za trzema książkowymi bohaterami - pisarzem,
malarzem i doktorem - to wszystko on - opowiada Bogusław Godycki.
W sumie jednak większość opisanych nie czytała książki, a ci, co czytali, udają, że nie czytali. ł tak to się toczy.

Po śladach
Janusz Sokołowski większość powieści Nienackiego czytał, a jeden synów Dulów mówi, że nie. Ale za to chętnie Dulowie wynajmują pokoje na zloty miłośników Nienackiego, bo takie co roku w Jerzwałdzie się odbywają. Bo dlaczego nie? Skoro ma Jerzwałd Nienackiego, niech ludzie się Jerzwałdem interesują.
Bogusław Godycki mówi, że jeśli ktoś chciałby się tym zająć serio, nigdy nie będzie się nudził. - Zanim się tu wprowadziłem, myślałem, że książkę napisać łatwo. A potem w księgozbiorze Nienackiego znalazłem podręczniki leśnictwa. historyczne, psychologiczne, zwłaszcza o psychologii kobiet. Nawet książkę stryja mojego ojca znalazłem, który byt antropologiem i napisał podręcznik. Tę akurat wiedzę Nienacki wykorzystał w „Wyspie Złoczyńców”. Potrzebne fragmenty z podręczników Nienacki zaznaczał ołówkiem - stąd wiem, z których korzystał...
Tak więc można iść w ślady Bogusława Godyckiego, można po prostu zwiedzać miejsca, które posłużyły do powieści - jak czyni to fanklub Nienackiego. Wszystko można - a wakacje to pora ku temu najlepsza. Tym bardziej że w poniedziałek. w prezencie na wakacje, rozpoczynamy przedruk w odcinkach „Raz w roku w Skiroławkach” - erotyku, powieści kryminalnej i książki przepełnionej dziwnymi legendami wielkich jezior. Czego chcieć więcej?
ANITA CHMARA
Fot. JAROSLAW PRUSS
Załączniki
004.jpg
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

poniżej sprostowanie redakcji:
Załączniki
sprostowanie Głos Pomorza.jpg
ODPOWIEDZ

Wróć do „artykuły prasowe”