Nasze pierwsze spotkanie z Alfonsem Kułakowskim
: 2013-03-30, 13:54
Zapraszam do pisania w tym miejscu wrażeń w Waszych spotkań z artystą.
Ja na przykład pojechałem po raz pierwszy do jego witoszewskiej pracowni wiosną 2010 roku i nie zastałem go wówczas. Ale po Atelier Alfonsa Kułakowskiego oprowadził mnie wówczas jego brat Mieczysław. Na koniec Mieczysław opowiedział mi swoje życie na zesłaniu i potem w Kazachstanie. Kiedy powiedział, że grał na gitarze klasycznej to już mieliśmy wspólną pasję i odtąd spotkań przy gitarze odbyło się wiele. Dopiero za trzecim razem spotkałem Alfonsa. Bardzo mnie wtedy ujął swą młodzieńczą jak bym to nazwał werwą. Emanował z niego wielki optymizm. Mimo tylu zdawałoby się przeciwności losu jakie go spotkały na swej drodze życiowej. I ten optymizm w nim pozostaje do dziś. Każde z nim spotkanie to dla mnie istna "szkoła życia". Chciałbym w jego wieku mieć taką formę psychofizyczną. W ciągu tych 3 lat naszej znajomości byłem świadkiem powstawania wielu setek jego obrazów. Do jego pracowni przyprowadziłem wielu innych artystów, którzy mnie odwiedzali w Jerzwałdzie i wszyscy oni byli pod wielkim wrażeniem spotykając Alfonsa i oglądając jego dzieła.
Ja na przykład pojechałem po raz pierwszy do jego witoszewskiej pracowni wiosną 2010 roku i nie zastałem go wówczas. Ale po Atelier Alfonsa Kułakowskiego oprowadził mnie wówczas jego brat Mieczysław. Na koniec Mieczysław opowiedział mi swoje życie na zesłaniu i potem w Kazachstanie. Kiedy powiedział, że grał na gitarze klasycznej to już mieliśmy wspólną pasję i odtąd spotkań przy gitarze odbyło się wiele. Dopiero za trzecim razem spotkałem Alfonsa. Bardzo mnie wtedy ujął swą młodzieńczą jak bym to nazwał werwą. Emanował z niego wielki optymizm. Mimo tylu zdawałoby się przeciwności losu jakie go spotkały na swej drodze życiowej. I ten optymizm w nim pozostaje do dziś. Każde z nim spotkanie to dla mnie istna "szkoła życia". Chciałbym w jego wieku mieć taką formę psychofizyczną. W ciągu tych 3 lat naszej znajomości byłem świadkiem powstawania wielu setek jego obrazów. Do jego pracowni przyprowadziłem wielu innych artystów, którzy mnie odwiedzali w Jerzwałdzie i wszyscy oni byli pod wielkim wrażeniem spotykając Alfonsa i oglądając jego dzieła.