Gąszcz w lasach
: 2010-02-28, 19:55
W bieżącym numerze Polityki (nr 9 z 27.02.2010) znajduje się artykuł Ryszarda Sochy pt Gąszcz w lasach jeden i drugi - prominentny polityk i emerytowany leśniczy - chcieli kupić leśniczówki. Dwie równoległe historie pokazują, jak dzikie bywają Lasy Państwowe.
Artykuł przywołuje transakcję „zakupu” przez Jacka Kurskiego leśniczówki Danielówka nad jez. Motława Wielka w gminie Stary Dzierzgoń od Nadleśnictwa w Suszu. Sprawa leśniczówki opisywana była już kiedyś w Gazecie Wyborczej. Odmówiono jej sprzedaży leśnikowi, którego domem rodzinnym była od 1946r. Natomiast bez problemu obiekt zakupił J. Kurski, polityk Prawa i Sprawiedliwości z Gdańska… Sprzedaż tego mienia zbędnego w Nadleśnictwie Susz odbyła się oczywiście bez przetargu.
Ponadto małżonkowie Kurscy kupili w 2001r. działkę rolną w otulinie parku krajobrazowego, zakwalifikowaną przez radnych, dwa lata później, w planie zagospodarowania przestrzennego na zabudowę rezydencyjną. Niby było wszystko odbyło się lege artis. Ale. Biegły wyceniał tę działkę jako nieruchomość przeznaczoną pod zabudowę letniskowo-zagrodową. Cena była wysoka. W przetargu Gmina podała tę cenę, jednak z informacją, że chodzi o grunty rolne. Przetarg nie zwabił żadnego chętnego. Działkę (6 ha) sprzedano więc w drodze rokowań prominentnemu politykowi, po 0,39 zł za mkw (wtedy ceny rynkowe takich działek wynosiły 14,52 zł za mkw). Gmina, tłumaczyła się potem, że nie mogła czekać, bo potrzebowała pieniędzy…
Dziennikarze Gazety Wyborczej, którzy jako pierwsi opisali casus Danielówki, mają sprawę wytoczoną z powództwa Kurskiego w sądzie Okręgowym w Gdańsku. Szczęka im opadła, gdy zobaczyli po raz pierwszy położoną w lasach nieruchomość, sprzedaną wg wyceny za 20 tys. zł, mimo iż po zainwestowaniu przez Kurskiego w budynek, wart on był wtedy kilkakrotnie więcej (nie uwzględniono poniesionych przez niego nakładów w cenie sprzedaży). Polityk w jednym ze swoich oświadczeń majątkowych wycenia Danielówkę na 280 tys. zł.
Socha stwierdza na końcu artykułu, że lasy są wielką enklawą, w której uznaniowość jest na porządku dziennym. Zatem jego apel, by zajęły się tym organa kontrolne jest wielce zasadny.
W zał. skan pierwszej strony artykułu Sochy ze zdjęciem byłej leśniczówki w Danielówce.
Artykuł przywołuje transakcję „zakupu” przez Jacka Kurskiego leśniczówki Danielówka nad jez. Motława Wielka w gminie Stary Dzierzgoń od Nadleśnictwa w Suszu. Sprawa leśniczówki opisywana była już kiedyś w Gazecie Wyborczej. Odmówiono jej sprzedaży leśnikowi, którego domem rodzinnym była od 1946r. Natomiast bez problemu obiekt zakupił J. Kurski, polityk Prawa i Sprawiedliwości z Gdańska… Sprzedaż tego mienia zbędnego w Nadleśnictwie Susz odbyła się oczywiście bez przetargu.
Ponadto małżonkowie Kurscy kupili w 2001r. działkę rolną w otulinie parku krajobrazowego, zakwalifikowaną przez radnych, dwa lata później, w planie zagospodarowania przestrzennego na zabudowę rezydencyjną. Niby było wszystko odbyło się lege artis. Ale. Biegły wyceniał tę działkę jako nieruchomość przeznaczoną pod zabudowę letniskowo-zagrodową. Cena była wysoka. W przetargu Gmina podała tę cenę, jednak z informacją, że chodzi o grunty rolne. Przetarg nie zwabił żadnego chętnego. Działkę (6 ha) sprzedano więc w drodze rokowań prominentnemu politykowi, po 0,39 zł za mkw (wtedy ceny rynkowe takich działek wynosiły 14,52 zł za mkw). Gmina, tłumaczyła się potem, że nie mogła czekać, bo potrzebowała pieniędzy…
Dziennikarze Gazety Wyborczej, którzy jako pierwsi opisali casus Danielówki, mają sprawę wytoczoną z powództwa Kurskiego w sądzie Okręgowym w Gdańsku. Szczęka im opadła, gdy zobaczyli po raz pierwszy położoną w lasach nieruchomość, sprzedaną wg wyceny za 20 tys. zł, mimo iż po zainwestowaniu przez Kurskiego w budynek, wart on był wtedy kilkakrotnie więcej (nie uwzględniono poniesionych przez niego nakładów w cenie sprzedaży). Polityk w jednym ze swoich oświadczeń majątkowych wycenia Danielówkę na 280 tys. zł.
Socha stwierdza na końcu artykułu, że lasy są wielką enklawą, w której uznaniowość jest na porządku dziennym. Zatem jego apel, by zajęły się tym organa kontrolne jest wielce zasadny.
W zał. skan pierwszej strony artykułu Sochy ze zdjęciem byłej leśniczówki w Danielówce.