Ucieczka z Gerswalde w styczniu 1945 r.

Moderatorzy: Ewingi, Kazimierz Madela

Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Ucieczka z Gerswalde w styczniu 1945 r.

Post autor: mirekpiano »

Fragment wspomnień byłego mieszkańca Jerzwałdu (Gerswalde) Kurta Dietricha z opracowania pt.: “Sehnsucht nach Gerswalde” (Tęsknota za Jerzwałdem). Jerzwałd - do 1946 r. Gerswalde.
Tłumaczenie: Kazimierz Madela
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

Re: Ucieczka z Gerswalde w styczniu 1945 r.

Post autor: Kazimierz Madela »

Ucieczka z Gerswalde w styczniu 1945 r.

Fragment wspomnień byłego mieszkańca Jerzwałdu (Gerswalde) Kurta Dietricha z opracowania pt.: “Sehnsucht nach Gerswalde” (Tęsknota za Jerzwałdem). Jerzwałd, do 1945 r. Gerswalde.

Czy w ogóle było wolno wypowiedzić słowo ucieczka, gdy wszyscy mówili o zwycięstwie. Skąd nadszedł spóźniony rozkaz ewakuacji Gerswalde (Jerzwałd). Kto z obrzydliwych nazistów zawinił? Dlaczego sami nie podjęliśmy próby ucieczki już wcześniej? Ludzie nie byli przygotowani do opuszczenia wsi, bo nie chcieli wierzyć i zaufać rozsądkowi, że Rosjanie i tak przyjdą. Liczyli na cud i może jeszcze na jakiś akt łaski. Była surowa, mroźna zima i przecież nikt z nas nie musi wyruszać w zimny, obcy świat – tak myśleli wszyscy w Gerswalde. Mężowie i synowie byli na wojnie, jeśli jeszcze nie polegli. Dlaczego właśnie oni nie ostrzegli swoich rodzin i bliskich? Dlaczego wcześniej nie przygotowali ucieczki wspólnie z nami. Ileż cierpień ludzkich można byłoby wtedy uniknąć. Wiele jest tych pytań i brakujących odpowiedzi do dziś. Ludzie w Gerswalde bali się, ale mieli też nadzieję, że najgorsze będzie im oszczędzone i wielu z nich myślało też, że przecież nikomu nic złego nie zrobili. Teraz opowiem, jak było.

Jeden albo dwa dni przed ucieczką z Gerswalde więźniowie wycinali na jeziorze dziury w lodzie i wtykali w nie wierzchołki ułamanych drzew oraz ustawiali bloki lodu. Wszystko po to, aby Rosjanie nie mogli wylądować samolotami na zamarzniętym jeziorze. Akcję zarządziło kierownictwo partyjne. Dzieciaki ze wsi wszystko dokładnie obserwowały, lód był gruby na 60 cm. Była niedziela 21 stycznia 1945 r., leżało sporo śniegu i panował mróz minus 20° C. W czasie dnia przejeżdżały przez wieś samochody ciężarowe z ludźmi, którym mieszkańcy Gerswalde dawali żywność. Ci ludzie w samochodach musieli wiedzieć i wiedzieli dokładnie, co się dzieje. Ale pocieszali nas, a my chętnie w to wierzyliśmy. Nie musicie uciekać, pokonamy Ruskich – tak mówili. Ale wieczorem stało się oczywiste, że Rosjan, którzy na opanowanych terenach mszczą się okrutnie na ludności cywilnej, nie można już zatrzymać. Jeszcze po południu w restauracji Damraua było kino objazdowe z kroniką tygodnia. O ucieczce już wtedy we wsi trochę przebąkiwano i wielu poszło zaraz do domu. Tego samego dnia, około 18.30, mieszkańcy zostali wezwani do opuszczenia Gerswalde w ciągu jednej tylko godziny – większość ludzi siedziała wtedy przy kolacji (tłum. tego samego dnia o godz.19.00 wydano rozkaz ewakuacji wsi Schwalgendorf -Siemiany). We wsi powstał zamęt i przerażenie, teraz w taki mróz i bez przygotowania? Co i gdzie trzeba spakować, kogo zabrać, bądź z kim zostać zabranym? Rolnicy załadowali swoje wozy, niektórzy z nich zabrali zaprzyjaźnione rodziny, ale nie wszyscy to zrobili. Ubrano się w ciepłą odzież, zapakowano jedzenie, łyżwy i wszystko, co możliwe. Bydłu w oborach dano obficie karmę i wodę. Kolumna zaprzęgów konnych wyruszyła w kierunku Saalfeld (Zalewo) z nadzieją, że przecież wkrótce powrócimy tu z powrotem. Więźniowie francuscy idą z nami, bo co się z nimi stanie? Ostatni pociąg z Saalfeld (Zalewo) już odjechał, zamieszanie na dworcu kolejowym, tak więc dalej w kierunku Alt Christburg (Stary Dzierzgoń). Nie wszyscy z Gerswalde uciekali: nie chcieli, nie mogli, byli za starzy, nie lękali się, mieli nadzieję na łaskę zwycięzców, jakie jeszcze przyczyny, nie wiadomo.
Dramat rozpoczął się już we wsi. Rybaka Kopke z żoną nie było w Gerswalde. Ich córki, Ursula i bliźniaczki Christine i Elisabeth były w domu same, dlatego dzieci zabrała 18 letnia panienka Kornatz z młyna i razem uciekli. Wiele rodzin pogubiło się w drodze między wozami uciekinierów i pojazdami wojskowymi. Zołnierze zabierali dzieci do samochodów, rodzice mieli dotrzeć później. Co za dramat, co za chaos – ratuj się, kto może. Słychać było kanonadę artmat z oddali i niebo było czerwone od ognia. Front zbliżał się i kto nie był dość szybki, tego dopadł. Wtedy kolumny uciekinierów były rabowane i zawracane przez Rosjan do miejsc pochodzenia (cdn.).
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

Kazimierz Madela pisze:Ci ludzie w samochodach musieli wiedzieć i wiedzieli dokładnie, co się dzieje. Ale pocieszali nas, a my chętnie w to wierzyliśmy. Nie musicie uciekać, pokonamy Ruskich – tak mówili.
Ten optymizm zapewne wynikał z tego, że Niemcy pamiętali jeszcze wkroczenie Rosjan do Prus Wschodnich w sierpniu 1914 roku w czasie I WŚ. Wówczas to wojska rosyjskie (carskie) łamiąc opór niemiecki maszerowały w głąb Prus Wschodnich. Wydawało się wtedy, że Niemcy poniosą totalną klęskę, tymczasem dowództwo objął generał Paul Hindenburg i atak Rosjan został odparty.

ciekawie pisze o tym Stanisław Achremczyk w "Historia Warmii i Mazur. Od pradziejów do 1945 roku" Olsztyn 1992.

cytuje:
"... W lutym 1915 roku doszło do nowych walk. Wojska rosyjskie zajęły Kłajpedę. Niemcy uderzyli na Ełk, nad mazurskimi jeziorami rozpoczęła się druga wielka bitwa. Rosjanie przez ponad tydzień stawiali opór nad Ełkiem. Nie sprostali jednak atakowi wojsk niemieckich i rozpoczęli odwrót z Prus Wschodnich. Oddziały niemieckie odbiły Ełk, Olecko, Gąbin. W czasie zimowej ofensywy Rosjanie zostali zmuszeni do opuszczenia Prus Wschodnich. Mieszkańcy mogli wrócić do swych domostw i podjąć pracę nad odbudową. Pozostały cmentarze wojenne, kryjące prochy żołnierzy obu walczących armii. Jakże pełno na nich było tabliczek z polskimi nazwiskami.

Zniszczonym ziemiom władze niemieckie pospieszyły z pomocą, nie była to jednak pomoc dostateczna. Społeczeństwo Prus Wschodnich długo odczuwało skutki przechodzących frontów i toczącej się wciąż wojny, chociaż już poza granicami prowincji. Prawie codziennie ktoś otrzymywał zawiadomienie o śmierci najbliższych. Pojawiały się apele o pomoc żołnierzom, organizowano zbiórki żywności, pieniędzy i odzieży. Szpitale zapełniły się rannymi. Mieszkańcom Warmii i Mazur dokuczał też głód. W Olsztynie i innych miejscowościach zaprowadzono reglamentację żywności, opału, nafty, odzieży, a nawet papieru. Niektórzy mieszkańcy opuszczali Olsztyn przenosząc się na wieś w nadziei na łatwiejsze przeżycie. Na wsi nie było łatwo. Chłopi zmuszeni byli oddawać kontyngenty zboża, mleka, jaj, bydła. Brakowało rąk do pracy. Pojawili się w Prusach Wschodnich jeńcy wojenni. Położenie ich było ciężkie..."
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

Post autor: Kazimierz Madela »

Narrator nieznany.

O świcie 23 stycznia 1945 r. Rosjanie przybyli czołgami ze Schwalgendorf (Siemiany) po zamarzniętym jeziorze i wtargnęli do wsi na drogę nad jeziorem (tłum. Schwalgendorf zajęli Rosjanie 22 stycznia). Na tej drodze została zabita większość tych mieszkańców Gerswalde, którzy nie uciekli ze wsi dwa dni wcześniej. Zakopano ich potem w rowie przeciwlotniczym na ścieżce polnej za posesją Friedricha Marxa, całkiem blisko kowala Ernsta Meyera.
Małżeństwo Gawel wracało do domu wieczorem po lodzie jeziora i nie wiedziało, że Rosjanie są już w Gerswalde. Gdy usłyszeli nagle okrzyk “stoi”, byli zdezorientowani i nie zareagowali. Wtedy Rosjanie ich zastrzelili. Zwłoki tych ludzi leżały obok domu Teschnera przy drodze nad jeziorem. Po jakimś czasie zakopano je w masowej mogile. Trójką dzieci Gawlów zaopiekowała się początkowo babcia, później zostały rozdzielone i oddane do adopcji w Niemczech Zachodnich.
Babcia w domu kowala Meyera nie chciała uciekać ze wsi.Zamknęła się w domu i położyła do łóżka. Rosjanie wyważyli drzwi i zatłukli staruszkę w pościeli, zgruchotali jej czaszkę. To była prababcia Giseli i Kurta Hermannów. W innych rejonach wsi też miały miejsce rozstrzeliwania. Ciała zabitych zakopano w rowie przeciwlotniczym przy drodze do Kunzendorf (Witoszewo), dokładnie na podwórku między spalonym latem domem na prawo od restauracji Schramke i na lewo od domu Konopatzkiego.
W budynku administracji wiejskiej przy drodze do Kunzendorf (Witoszewo) zabici zostali Emma Bogdanski, Brause, Friedrich i inni. Zaraz potem Rosjanie podpalili dom i ciała zamordowanych spłonęły: tych ofiar nie wymienia Herbert Schramke w swojej dokumentacji. Zastrzelonych zostało ośmiu członków Volkssturmu (tłum. pospolite ruszenie – uzbrojona ludność cywilna), chcieli bronić Gerswalde, taki mieli rozkaz. Tych ośmiu mężczyzn leży zakopanych w okopie przeciwlotniczym przy ścieżce za drogą nad jeziorem.
Hans Bogdanski i stary Karl Pukall z wielkimi wąsami, mieszkał u Buchholza (dom nr.1) przy drodze do Kunzendorf (Witoszewo). Obaj zostali zastrzeleni, a ich rozkładające się zwłoki leżały jeszcze do późnej wiosny naprzeciw budynku administracji wiejskiej - między posesjami Bogdanskiego i Kaminskiego. Potem trupy zostały zabrane na płozy i pogrzebane przez mężczyzn, którzy powrócili do wsi z wojny (cdn.).
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

Post autor: Kazimierz Madela »

Opowiada Horst Ekruth.

Z mieszkańców Gerswalde, którzy zostali we wsi i nie uciekli z innymi, dzień 23 stycznia 1945 r.przeżyło około 13 osób. Mój ojciec obserwował każdego ranka, czy gdzieś we wsi widać dym idący z komina. Po paru dniach zauważył, że na pagórku obok żwirowni przy drodze do Rosenberg (Susz) muszą być jacyś ludzie. Cały pierwszy tydzień baliśmy się wychodzić z domu.
Po około 12 dniach domy we wsi były całkowicie splądrowane. Udział w tym miały też polskie bandy rabusiów. W ogrodzie Murscha Rosjanie wykopali dół na zwłoki ludzkie, bardzo długo leżały tam trupy rozrzucone wokół tego dołu. Swoją komendanturę Rosjanie urządzili w przedszkolu Ernsta Schwarz, dom nr.13 przy drodze do Saalfeld (Zalewo). Szkołę i wiele domów we wsi Rosjanie spalili w pierwszych dniach, tj. od 23 do 25 stycznia. Jesienią 1944 r. internowano w restauracji Eichenlaube (koło obecnej leśniczówki Bukownica) 20 Badolio Włochów. To właśnie Włosi byli tymi ludźmi, którzy upalnego lata 1945 r. spalili wiele domów przy drodze do Kunzendorf (Witoszewo). Włosi byli podporządkowani komendanturze rosyjskiej. Do Rosji wywieziono z Gerswalde kilka kobiet: panią Rauch i dwie córki Anny Kaminskiej. Więźniom francuskim, którzy pozostali we wsi wiodło się nie lepiej niż Niemcom.
Wszyscy Niemcy, którzy przeżyli rozstrzeliwania, a także ci zawróceni do wsi z ucieczki, zostali zakwaterowani razem w domach porzy drodze nad jeziorem, aby Rosjanie mogli ich lepiej kontrolować. Wszyscy Niemcy musieli pracować dla Rosjan. Salę zajazdu Schramke Rosjanie używali jako stajnię dla swych koni, a wielkie łodzie nad jeziorem jako paszowniki. Pozyskiwaniem paszy i karmieniem koni zajmowali się Niemcy, mężczyzni i kobiety. Polacy służyli za tłumaczy między Rosjanami i Niemcami. Gerswalde nazwali Rosjanie Genetwu, Giendwór (cdn.)
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

Kazimierz Madela pisze:Opowiada Horst Ekruth.

Z mieszkańców Gerswalde, którzy zostali we wsi i nie uciekli z innymi, dzień 23 stycznia 1945 r.przeżyło około 13 osób. Mój ojciec obserwował każdego ranka, czy gdzieś we wsi widać dym idący z komina.

Pan Horst Ekruth z rodziną wyprowadził się z Jerzwałdu w 1972 roku. Ja miałem wtedy 9 lat ale trochę go pamiętam. W 2008 roku Pan Ekruth ufundował tablicę poświęconą pamięci zmarłych mieszkańców Gerswalde. Tablica ta znajduje się na tutejszym cmentarzu.
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

Post autor: Kazimierz Madela »

Opowiada Gertrude Hermann z domu Meier.

Zabijanie ludzi we wsi trwało trzy dni, potem Rosjanie otrzymali rozkaz zaprzestania mordów. Wszędzie we wsi leżały trupy mieszkańców Gerswalde, uciekinierów z innych miejscowości i dużo ciał żołnierzy niemieckich. Gdy jakieś zwłoki leżyły na drodze, przejeżdżały po nich czołgi i samochody. W sali restauracji Eichenlaube był lazaret zorganizowany wcześniej przez nasze wojsko - Wehrmacht. Rosjanie zabili w tym lazarecie wszystkich rannych żołnierzy oraz personel medyczny, a potem całość spalili. Przy leśniczówce i po obu stronach drogi na Schwalgendorf (Siemiany) leżało wiele trupów żołnierzy niemieckich, tak samo na ulicy przy boisku sportowym. Dziewięciu żołnierzy niemieckich z odznakami lotniczymi na mundurach leżało zastrzelonych przy drodze do Saalfeld (Zalewo): między stodołami Lubeka i Fursta. Naprzeciw w ogrodzie przedszkola Schwarz leżały trupy czterech żołnierzy niemieckich w niebieskich mundurach. Na początku drogi brukowej do Bense (Bądze). Rosjanie zepchnęli ze zbocza na prawo (na pole rolnika Wenzelsa) kolumnę uciekinierów – wozy, konie i ludzi. Zabitych Rosjanie obrabowali, zabrali wszystko, co było można: kożuchy, buty. Zwłoki pomordowanych zakopano w tym miejscu dopiero wczesną wiosną. Masowy grób około 50 zabitych żołnierzy niemieckich znajdował się zaraz na początku drogi do Siemian - po lewej stronie na stoku leśnym. Tą zbiorową mogiłę wykopali wczesną wiosną 1945 r. Niemcy na rozkaz Rosjan. Ciała zabitych pozbierano wtedy we wsi i przewieziono wozami do tego dołu, zakopano je razem z padliną bydlęcą. W czasie tej akcji obecni byli Rosjanie i jeden ich oficer. Trumien nie wolno było używać, Rosjanie obawiali się ukrycia w nich broni lub czegoś wartościowego. Grobów masowych we wsi nie oznaczono. Rosjanie zabrali wszystkie maszyny z młyna, tartaku i kuźni (cdn.).
Awatar użytkownika
Eugen
Posty: 76
Rejestracja: 2010-02-08, 19:19
Lokalizacja: Półwieś

Post autor: Eugen »

Ja pamiętam doskonale Panią Gertrudę Hermann.
To przecież matka p. Giseli i Kurta - stałych mieszkańców Jerzwałdu i najdłużej tu mieszkających, bo od urodzenia. Ona urodziła się jeszcze przed wojną, zaś on w czasie wojny.
Panią Gertrudę Hermann darzyłem zawsze wielkim szacunkiem.
Z opowiadań znam historie jak zaraz po wojnie była szkalowana przez pewnego osadnika powojennego, który potrafił zabrać jej ostatni bochenek chleba upieczony dla dzieci. Było to zaraz po wojnie.
Ostatnio zmieniony 2010-03-29, 19:18 przez Eugen, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

gienek,
msimy powspominać jak się spotkamy.
mirek
Awatar użytkownika
Eugen
Posty: 76
Rejestracja: 2010-02-08, 19:19
Lokalizacja: Półwieś

Post autor: Eugen »

Mój kolega Adam Twardeusz pracuje teraz u Lecha
2 lata. Rocznik 65/66.
W pracy u Małetki w tartaku pracowal tez jego brat.
Ich matka była Niemka i ona mieszkała w Jerzwałdzie przed wojną .
Kiedyś mi opowiadał jak RUSKIE ich goniły w kierunku na Dzierzgoń.
I ona się osiedliła na stałe w Dajnach.
A w Bądkach innego kolegi matka mieszkała również przed wojną w Jerzwałdzie.
Muszę się czegoś dowiedzieć więcej.
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

Post autor: Kazimierz Madela »

Z dokumentacji Schramke.

Dnia 23 stycznia 1945 r. na drodze przy domu Hermanna Kalinna zostało zabitych wielu ludzi (tłum. obecna droga przy budyku siedziby Towarzstwa Natura). Była przy tym Ottilie Buchholz, która próbowała uciec, ale zostało postrzelona i zaciągnięta do domu Kalinna, gdzie zgwałciło ją 20 Rosjan. Ponieważ dziewczyna broniła się, Rosjanie przecieli jej ścięgna przy stopach i zranili kratań, aby nie krzyczała. Następnie Rosjanie podpalili dom i odeszli. Ottilie Buchholz wyczołgała się z płonącego budynku i leżała nieprzytomna przy zabitach na ulicy. Tam została znaleziona w nocy przez Hildegard Kalinna, gdyż dawała jeszcze oznaki życia – panował mróz minus 20 stopni. Niestety, nikt jej nie mógł już pomóc, zmarła dwa dni później.
Awatar użytkownika
Tadeusz
Posty: 185
Rejestracja: 2010-01-18, 06:15

Post autor: Tadeusz »

Są to wzruszające wspomnienia. Nieszczęścia, których doznali Niemcy na przestrzeni kilku miesięcy, ale nie zapominajmy, że cała Europa przez niespełna sześć lat przeżywała taki eksodus. Nikt inny tylko " Niemcy Hitlerowskie" są winni tych wszystkich nieszczęść w okresie panowanie III Rzeszy. Ja posuną bym się dalej: że odpowiedzialność za okrucieństwa II Wojny Światowej spoczywa na narodzie Niemieckim.
Fascynat sztuki użytkowej i piękna natury
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

Oto wykaz jerzwałdzian zabitych przez rosjan w dniu 23.01.1945 roku:
1. Sokoll Fritz - naczelnik poczty
2. Pukallus Hermann
3. Schipplick Fritz
4. Zerulla Otto
5. Herold Paul
6. Herold Maria z d. Dietrich
7. Winklewski Eduard
8. Winklewski, żona Eduarda
9. Sokolowski , żona rybaka
10. Meyer Emma, babka ś.p. Gertudy Hermann a prababka Giseli i Kurta
11. Wilinski Martha
12. Gavell Emil
13. Gavell, żona Emila
14. Dudde Martha
15. Pukall Karl
16. Teschner Anna, matka kowala Teschnera, który do śmierci żył w powojennym Jerzwałdzie
17. Laschinski, leśniczy z Doliny
18. Laschinski, żona leśniczego z Doliny
19. Dietrich z d. Josevski, kobieta
20. Kindler Hans
21. Buchholz Ottielie
22. Kornatz Paul, właściciel młyna


źródło:
Dokumentation Gerswalde von H. Schramke, str. 17
Ewingi
Posty: 262
Rejestracja: 2010-02-03, 20:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Ewingi »

Na blogu Historiami.pl Marcina Michalskiego, powstałym w styczniu 2011 r., podobno, jak reklamuje się autor, jednym z najbardziej poczytnych blogów historycznych w kraju, ukazał się dziś tekst „Bestialstwo Armii Czerwonej na Niemcach w 1945 roku”.

„Otelia dziwnym trafem przeżyła i próbowała się schronić do domu Kalina. Tam dopadło ja kilku żołnierzy rosyjskich i zgwałciło. Ponieważ broniła się z całych sił, przecięli jej wiązadła mięsno-kostne w nogach i przebili krtań, by nie krzyczała. Jest to prawdziwa historia jaka wydarzyła się w styczniu 1945 roku w Jerzwałdzie koło Zalewa. Była mroźna zima i ponad 20 stopniowy mróz. 23 stycznia 1945 roku oddziały Armii Czerwonej idąc w kierunku na Berlin weszły do Jerzwałdu (dziś gmina Zalewo)…”.

Całość dotyczy wydarzeń w Jerzwałdzie, po zajęciu miejscowości przez sowietów w styczniu 1945r. Manierą autora jest, aby nie podawać źródła informacji lub autora pierwotnego opracowania.
http://historiami.pl/bestialstwo-armii- ... 1945-roku/
Załączniki
Unikalna fotografia żołnierzy rosyjskich stacjonujących w Jerzwałdzie w październiku 1945 roku (zał. do artykułu)
Unikalna fotografia żołnierzy rosyjskich stacjonujących w Jerzwałdzie w październiku 1945 roku (zał. do artykułu)
HP0001.jpg (63.04 KiB) Przejrzano 21851 razy
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

przerażająca jest pierwsza fotografia zamieszczona w artykule na:
http://historiami.pl/bestialstwo-armii- ... 1945-roku/

Może autor artykułu wypowiedziałby się, czy również ona dotyczy dzieci zamordowanych przez Rosjan w Jerzwałdzie?
Przydałoby się źródło pierwotne tych fotografii.
Załączniki
76a9bea43667366a36da7901415f01b120.jpg
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wspomnienia dawnych mieszkańców Gerswalde in Ost Preussen”