Jerzwałd na blogu - Przystań w zmianie

Moderatorzy: zalewianka, Ewingi

Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Jerzwałd na blogu - Przystań w zmianie

Post autor: mirekpiano »

Katarzyna Lorenc już dwa razy była w Jerzwałdzie. Po raz pierwszy przybyła od wody na pokładzie jachtu Antila 26 w Boże Ciało 2014( konceert Monika Bożym /vocal - Bogdan Holownia / piano), drugi raz 24 lipca 2014 na koncert Leszka Możdżera, towarzyszącego wystawie malarstwa Alfonsa Kułakowskiego w Pianoforte Hall

oto co napisała na swoim blogu:

http://skutecznazmiana.blogspot.com/201 ... ianie.html

...Drugi wieczór integracyjny załogi przebiegł w wesołej atmosferze. Na drugi dzień przypłynął kuter ze słabo wyszkoloną załogą. Za tych żeglarzy nie dałabym złotówki. Wychowana w duchu klaru na jachcie, poprawnego wiązania węzłów patrzyłam z lekkim niesmakiem na poczynania sąsiedniej załogi. Jednak ich kuter idealnie nadawał się na pływanie po małej pętli żuławskie, którą chcemy z Piotrem przepłynąć, więc postanowiliśmy poznać Jegomości. W niezwykłych okolicznościach poznaje się swoich najlepszych nauczycieli. Mirek i Zbyszek do dziś uczą mnie luzu i życia chwilą. Wycieczka kutrem, nowe osoby, niesamowite opowieści o okolicy i ludziach, których nie ma w przewodnikach, argentyńskie wino, wieczór w nowym miejscu, niezwykły koncert gitarowy i poznanie mieszkańców Jerzwałdu, to był dopiero początek przygód. Tak rzadko spotyka się tak otwartych na innych, gościnnych i potrafiących cieszyć się życiem ludzi na bieżąco, bez nadmiernego planowania. Wszystko działo się spontanicznie i było lepsze niż nasz najśmielszy plan. „Przypłyńcie za dwa dni, usypię plażę, wystawię fortepian na plażę, usmażymy 20 kg leszcza i zaproszę jedną z najlepszych wokalistek i świetnego pianistę jazzowego: Monikę Bożym i Bogdana Hołownię” rzekł Mirek. Nie wierzyliśmy, że na plaży, przy której cumujemy między trzcinami, może odbyć się takie zdarzenie. Poprzednia seria zdarzeń nauczyła nas już przyjmować to, co niesie nam ten rejs z pokorą. Co to był za koncert! Co to była za jam session! Gdy kończyliśmy rejs i myśleliśmy, że to już koniec wyprawy, zadzwonił Mirek „Przyjeżdżajcie! Poznacie mistrza”. Już nie pytaliśmy o szczegóły. Wsiedliśmy do aut i dojechaliśmy na wskazane miejsce. Alfons Kułkakowski osobiście pokazał nam swoje obrazy. To polsko-ukraiński van Gogh tyle, że z pogodną duszą. Jego obrazy to „Okna od Boga”, tak też nazywa się wystawa stacjonująca jeszcze w Warszawie. Przeżyłam ogromne wzruszenie, oglądając te obrazy. Od tego czasu jesteśmy w kontakcie z Jerzwałdzkimi przyjaciółmi i każde spotkanie z nimi jest wyjątkowe.

Dziękuję sobie, całej załodze i Opatrzności, że nie trzymaliśmy się żadnego planu, że przestałam oceniać i kontrolować, tylko pozwoliliśmy sobie płynąć z nurtem życia. Zwykle myślałam, że plan gwarantuje dobrą wyprawę, tym razem plan i kontrola, mogły to wszystko zniszczyć.

Moja piosenka o tych zdarzeniach miałaby następujące słowa: „I nie mogło być lepiej, i nie mogło być nadto. Wszystko przewidział dla nas Wielki Nawigator.”

Kasiu, zawsze uważałam, że planowanie ma sens. Czasami miałam nawet poczucie, że cele i plany są najważniejsze. Teraz mam dużo wątpliwości: czy planowanie życia ma sens? A jeśli ma to ile planować i kontrolować, a ile pozostawić, by się działo?"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Linki do stron o Jerzwałdzie i okolicy”